Tak, wiem, że ostatnio nie pisaliśmy. Jednak w naszej szkole musieliśmy jakoś podnieść sobie oceny na półrocze.
W tą środę Napasapa obudził się! Szybko pobiegłem do niego, on przywitał mnie , po czym powiedział mi jaka jest sytuacja. Jego planeta wyleciała z kursu! Tak więc musimy upiec wielkiego naleśnika!
A kto na Panfu robi najlepsze naleśniki? Oczywiście Troy! Tak więc ja szybko pobiegłem do niego, po czym przywitałem się. On zapytał mnie o naleśnika, ale odmówiłem. Powiedziałem o wielkim naleśniku, a ten nawet nie złapał tego którego właśnie podrzucił do góry.
Szybko kazał mi poszukać mąki.
Błądząc po Wyspie, napotkałem jakieś Pandy które mówiły że mąka jest u Mr. Horsey'a. Szybko też tam pobiegłem.
Nie miałem żadnego problemu, woreczek mąki to dla mnie nic.
Biegnąc niczym niewolnik z Bitterlandii, z workiem mąki na plecach, dotarłem do Troy'a. Ten natomiast wysłał mnie po mleko.
Mleko to miało być ponoć u Bruno. Pobiegłem tam. Akurat nikogo nie było, więc swobodnie podszedłem do niego. Poprosiłem o mleko, a ten dał mi je.
Wróciłem do Troy'a.
Ten zaś wysłał mnie do stajni po jajka. Poszedłem tam strasznie zmęczony. Oto przede mną stanęło zadanie, zebrać jajka od kury. Podszedłem ostrożnie, i zwinnym ruchem zabrałem je.
Schowałem je do kieszeni, i wróciłem do miasta.
Tam Troy podziękował mi, i kazał wrócić w środę...
Później także dał mi całkiem "słodki" prezent.
Ostatnio też do katalogu weszły ciuszki, z dzikiego zachodu rodem!
Zobaczcie :
Trzymajcie łapki na pulsie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz